Każdy z nas ma „dziwnego wujka”, spokrewnionego z nami człowieka, który zachowuje się na tle innych dziwnie. Nigdy nie wiadomo, czego się po nim spodziewać. Takim „dziwnym wujkiem” rocznego cyklu rynku pracy jest październik. W tym roku również nas zaskoczył. Z jednej strony sprawdziły się przewidywania specjalistów, którzy twierdzili, że pracodawcy nadal chętnie będą rekrutować nowych pracowników. Z drugiej jednak niemal zupełnie wyhamowała dynamika wzrostu płac.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw wzrosła w październiku 2016 roku o 3,1%, co doskonale zgadzało się z prognozami analityków. Ci sami ludzie przewidzieli jednak, że w tym samym okresie przeciętna płaca wzrośnie o 4,3%. Tymczasem okazało się, że wzrosła o ledwie 3,6%. Wzrost był więc nie tylko niższy od zakładanego, ale również mniejszy niż we wrześniu, gdy wynosił on 3,9%. Specjaliści zwracają uwagę, że wynikało to prawdopodobnie z liczby dni roboczych lub też napływu pracowników zza wschodniej granicy.
Według ekspertów nie ma jednak powodów do niepokoju. Rynkowi pracy nadal doskwiera bowiem niedobór pracowników, który sprzyja wzrostowi wynagrodzeń. Wydaje się więc, że powinny one rosnąć nadal, nawet jeśli już nie w tym tempie co jeszcze dwa miesiące temu. Zmienną, która może znacznie wpłynąć na zmiany zatrudnienia i średniej wynagrodzeń, jest możliwy napływ pracowników z Ukrainy. W zależności od tego, w jakim stopniu wypełnią oni istniejące wakaty, rosnąć będą płace.