Rynek pracy w całej Polsce boryka się z tym samym problemem – dużym niedoborem wykwalifikowanych kadr. A tylko pracownicy są w stanie zabezpieczyć to samo tempo rozwoju inwestycji. Dobrze widać to na przykładzie Śląska – jednego z najszybciej rozwijających się obecnie regionów naszego kraju.
Śląsk, choć kojarzony z kopalniami, dziś stanowi bowiem cel dla wielu inwestorów zagranicznych, którzy w Polsce decydują się tworzyć swoje siedziby. Wszystko za sprawą Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która przyciąga przedsiębiorców przede wszystkim dogodnymi ulgami. Jednym z nowych graczy na rynku jest firma HUF, czyli producent mechanicznych i elektronicznych systemów zamykania. Dołączył on do takich gigantów branży motoryzacyjnej jak General Motors czy Johnson Matthey Battery Systems tworzący akumulatory dla przemysłu motoryzacyjnego.
Inwestorzy, którzy skusili się szansą na stworzenie fabryk czy siedzib na Śląsku liczyli jednak nie tylko na sprzyjające warunki ekonomiczne, ale także dobrze wykwalifikowanych i stosunkowo tanich pracowników – niestety wygląda na to, iż bardzo się przeliczyli. W chwili obecnej bowiem poszukują setki pracowników, którzy mogliby wypełnić wolne wakaty. Ludzi jednak brakuje.
Szczególnie duże braki widać w branży produkcyjnej, która została wydrenowana przez masową emigrację pracowników wyjeżdżających za granicę z nadzieją na lepszą pracę i warunki socjalne. O trudnej sytuacji śląskich pracowników opowiada Maria Kuźniar, Starszy Konsultant z Działu Analiz i Raportów Płacowych AG TEST HR:
Pracodawcy na Śląsku informują nas, że coraz trudniej znaleźć pracownika. Jeszcze kilka lat temu ich biurka uginały się od ilości wysyłanych CV, teraz sytuacja uległa zmianie. Bardzo dużym problemem jest znalezienie wykwalifikowanej osoby. Problem tkwi przede wszystkim w fakcie, iż większości kandydatów brakuje kwalifikacji na wybrane stanowisko – wiele CV jest więc odrzucanych na pierwszym etapie rekrutacji.
Równoległym problemem są coraz wyższe oczekiwania kandydatów. Osoby poszukujące pracy i dobrze orientujące się w sytuacji polskiego rynku pracy, liczą na wysokie pensje oraz bonusy pozapłacowe, na które nie każda firma może lub chce sobie pozwolić.
Pracodawcy są więc często zmuszenie do kształcenia pracowników na własną rękę, zaczynając właściwie od zera. Ale to ogromne ryzyko – nie tylko z powodu kosztów szkolenia, ale także ryzyka, iż pracownik z nowymi kwalifikacjami skorzysta z pierwszej nadarzającej się okazji do tego, aby zmienić pracę na taką, która zaproponuje mu lepsze warunki.
Trudna sytuacja firm polskich i zagranicznych zlokalizowanych na Śląsku i innych regionach naszego kraju wydaje się nie zmieniać od wielu miesięcy. A to może mieć poważne konsekwencje dla całej gospodarki.