Niejednorodne zjawisko rynku pracownika

W 2018 roku GUS opublikował dane, z których wynikało, że mamy aktualnie w Polsce rekordowo niskie bezrobocie na poziomie 5.7%. Wszędzie mówi się o rynku pracownika, deficycie specjalistów i o ich niesamowicie korzystnych warunkach pracy. Bardzo wielu cudzoziemców przyjeżdża do Polski właśnie w poszukiwaniu zatrudnienia. Są to głównie Ukraińcy i jak donosi GOV już dwa miliony osób tej narodowości pracuje w naszym kraju. Coraz więcej w celach zarobkowych przyjeżdża też osób z Wietnamu, Indii czy Nepalu. Można by zatem odnieść wrażenie, że nie ma Polaków bez pracy. Czy tak jest rzeczywiście postanowili sprawdzić specjaliści z firmy manaHR.

Bezrobotne wsie

Okazuje się, że opisywana sytuacja nie jest jednoznacznie dobra w skali całego kraju. Owszem, w dużych miastach bezrobocie spada nawet poniżej 2%. Jest to zasługa w głównej mierze wielkich zakładów przemysłowych oraz centrów SSC/BPO/ITO. Dzięki takim firmom właśnie okoliczni mieszkańcy mają łatwy dostęp do pracy. Nie trzeba jednak oddalić się daleko, żeby znaleźć okolice, gdzie o zatrudnienie już dużo trudniej. Przykładem może być województwo dolnośląskie. Jego stolica – Wrocław – ma bezrobocie na poziomie 1.9%. Ale powiaty oddalone o około 80 kilometrów jak na przykład górowski i złotoryjski mają bezrobocie na niebezpiecznych poziomach 16.9% i 16.2%. Wcale nie trzeba tylu kilometrów, bo powiat wołowski oddalony tylko o 30 kilometrów od Wrocławia wykazuje bezrobocie na poziomie 12.3%. Sytuacja wcale zatem nie jest taka różowa, a na pewno nie w całym kraju.

Gdzie można zarobić?

Podobnie wygląda kwestia wynagrodzeń. Jeśli chodzi o województwa to tam, gdzie jest więcej dużych ośrodków miejskich, wyższa również jest średnia płaca. Przykładem może być ponownie Wrocław, gdzie średnia płaca to zgodnie z danymi GUS w 2017 to 5070.35 zł, a w powiecie górowskim 3484.31 zł. To wszystko przekłada się na średnie dla poszczególnych województw. Najwyższa średnia płaca jest w województwie mazowieckim, co wcale nie dziwi, biorąc pod uwagę stopień urbanizacji dzięki aglomeracji warszawskiej. Najniższa średnia przypada dla województwa podlaskiego, które składa się głównie z terenów leśnych i rolniczych. Różnice te są rzędu 20% względem średniej krajowej, którą można zarobić na przykład w województwach dolnośląskim i śląskim.

Uciekając do lepszego

Te wszystkie różnice powodują istotne migracje ludności i to nie tylko w kontekście przekraczania granic naszego państwa. Ludzie z okolic, gdzie trudno jest o pracę, wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy do większych miast. Rekordem w tej dziedzinie są powiaty braniewski, bartoszycki i kętrzyński, gdzie poziom depopulacji wynosi ponad 30%. Jak widać są miejsca w Polsce, które wciąż potrzebują zmian, a ich mieszkańcy pracy. Może to być podpowiedź dla inwestorów, gdzie skierować swój wzrok przy planie następnego zakładu przemysłowego.

Zobacz także