Jak to jest z tym rynkiem pracownika – to w końcu fakt czy mit wymyślony przez badaczy nieznających realiów “zwykłego Kowalskiego”? Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, prawda leży gdzieś pośrodku. Otóż jedne branże rzeczywiście doświadczają tego zjawiska, podczas gdy inne funkcjonują raczej tak jak zawsze. Czy tego chcemy, czy nie, trzeba jednak przyznać ekspertom trochę racji – rynek pracownika rzeczywiście istnieje, powoli przejmując coraz więcej obszarów i rozlewając się na wszystkie zakamarki kraju – nawet te, które wydają się mniej uprzemysłowione.
Kopalnie niewystarczających talentów
Dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że ekspansja rynku pracownika zaczęła się od największych polskich regionów, “upstrzonych” firmami na każdym kroku. Województwa takie jak mazowieckie, śląskie, dolnośląskie czy małopolskie to prawdziwa kopalnia talentów, ze względu na mnogość szkół i uczelni wyższych oraz różnego rodzaju przedsiębiorstw. Z drugiej jednak strony, gwałtowny rozwój gospodarczy przyczynił się w pewnym momencie do tego, że popyt na pracowników przekroczył podaż. W obszarze produkcji, handlu, IT itd. panuje ostatnio pogłębiający się niedobór rąk do pracy. Trudno powiedzieć, dlaczego tak jest, ale wielu ekspertów zrzuca winę na kulejący system edukacji, który w jednych przypadkach prawie w ogóle nie kształci już pracowników (np. na proste stanowiska w branży produkcyjnej), w drugich zaś nie dotrzymuje tempa rosnącemu zapotrzebowaniu (np. na programistów). Niskie bezrobocie w wielu regionach może też wynikać z faktu, że sporo osób wyjechało za chlebem za granicę lub… wcale nie chce teraz podejmować pracy.
Wyzwanie u drzwi
Powyższa sytuacja ma jednak miejsce w najbardziej uprzemysłowionych regionach, gdzie firmy mnożą się jak grzyby po deszczu, a podaż pracowników nie jest w stanie dogonić stale zwiększającego się zapotrzebowania. Co jednak z regionami, gdzie bezrobocie jest nieco większe, a biurowców i zakładów produkcyjnych jest zdecydowanie mniej? Jak się okazuje, rynek pracownika zawitał ostatnio także tam. Jak twierdzi bowiem Maciej Ważny, Konsultant z firmy Advisory Group TEST Human Resources:
Na podstawie ostatniego rekordowego wzrostu firm w naszym badaniu wynagrodzeń Raport Płacowy wyraźnie widać, że rynek pracownika dotknął nie tylko przedsiębiorstwa w największych polskich regionach. Zainteresowane raportami są firmy z całej Polski, co zaowocowało wyraźnym wzrostem próby w regionach, w których nasza działalność dotychczas była mniej aktywna. Duży przyrost firm w badaniu zanotowaliśmy szczególnie w województwach takich jak: łódzkie, pomorskie, podlaskie, zachodniopomorskie, opolskie czy lubuskie. Obecnie jako jedyna firma na rynku jesteśmy w stanie pokazać dane dla niemal każdego województwa w Polsce, co jest znakomitą informacją zwłaszcza dla tych przedsiębiorstw, które rozlokowały swoje oddziały na terenie całej Polski.
Bezrobocie? Tylko z pozoru
Wzmożone zainteresowanie danymi płacowymi wśród przedsiębiorców w regionach o wysokim bezrobociu, świadczy o tym, że rąk do pracy zaczyna brakować nawet tam. Mimo że osób zarejestrowanych w urzędach pracy może być w tamtych województwach więcej niż na Mazowszu czy w Małopolsce, w praktyce okazuje się, że duża część z nich wcale nie jest gotowa do podjęcia pracy. Może to wynikać z faktu, iż spory odsetek tamtejszych mieszkańców zajmuje się rolnictwem, wiele osób wyjechało także do pracy za granicą. Należy też pamiętać o tym, że pewna część osób w ogóle nie zamierza podejmować zatrudnienia. Taki kalejdoskop bezrobotnych w środkowej i wschodniej Polsce może więc tylko z pozoru wydawać się bogaty w kandydatów gotowych do pracy. Nic więc dziwnego, że w praktyce, rynek pracownika zaczyna zataczać w kraju coraz większe kręgi.