Pytania na rozmowach kwalifikacyjnych potrafią czasem być zaskakujące. Z drugiej strony, to co kiedyś było nieszablonowe i rzadko spotykane, dziś staje się już “przechodzone” i na nikim nie robi wrażenia.
Czy rekruter zadający pytanie o 10 sposobów na wykorzystanie ołówka rzeczywiście sprawdza naszą kreatywność, czy może raczej umiejętność przygotowania się do rozmowy z użyciem wyszukiwarki internetowej?
Czy musi być jak w Google?
Z zadawania pytań, na które trzeba odpowiedzieć w kreatywny sposób, najbardziej słyną rekruterzy pracujący w Google. Szeregi tej firmy mogą zasilić tylko najwybitniejsi, czyli ci, którzy wymyślili najbardziej niespodziewane rozwiązania i odpowiedzieli na pytania tak nieszablonowo, jak tylko się dało. Wiele innych organizacji pragnie pójść w ślady internetowego giganta i również sili się na wymyślanie niestandardowych pytań. Okazuje się jednak, że ogromna część z nich już od dawna krąży po sieci wraz z odpowiedziami. Niektóre z tych pytań są zresztą tak banalne, że aż wstyd zadawać je kandydatom na stanowiska wyższego szczebla. Trudno właściwie powiedzieć, czego oczekuje rekruter od potencjalnego menedżera, prosząc go o podanie 10 sposobów na wykorzystanie ołówka. Czy rzeczywiście sprawdza to kreatywność kandydata i jego błyskotliwość?
Kreatywność czy informacje z sieci?
Przykładowych odpowiedzi na powyższe pytanie jest wiele. Do tych, które najszybciej przychodzą do głowy, można zaliczyć m.in. wystukiwanie numeru na klawiaturze, rysowanie doodli na szkoleniu, używanie go jako wskaźnika przy tablicy z wykresami, drapanie się po plecach, dźganie kolegów czy rzucanie nim w tarczę do lotek. Czy te odpowiedzi rzeczywiście można uznać za wystarczająco kreatywne? Raczej nie. Rekruter musiałby więc albo sprecyzować, że chodzi o naprawdę niestandardowe sposoby wykorzystania ołówka, albo po prostu zadać inne pytanie. Układając pytania do rozmowy kwalifikacyjnej, każdy HR-owiec powinien jednak wiedzieć, co tak naprawdę mają one sprawdzać. Jeśli ma to być kreatywność, to może warto samemu wymyślić interesujące (i wystarczająco trudne) pytanie? Wtedy ma on pewność, że dzień wcześniej kandydat nie sprawdził odpowiedzi w wyszukiwarce, dokładnie wie też, jaką cechę chce “zmierzyć”. Kreatywność? Inteligencję? A może umiejętność logicznego myślenia w stresowej sytuacji? Skoro rekruter wymaga od kandydata nieszablonowego podejścia, najpierw sam powinien się nim wykazać.