Nakaz natychmiastowego opuszczenia stanowiska pracy jest pogwałceniem podstawowych praw pracowniczych. Jest on bowiem naruszeniem dóbr osobistych, takich jak godność, które podlegają ochronie prawnej. Istnieją jednak pewne sytuacje, w których jest to dopuszczalne.
Pracodawca może wystawić pracownika „za drzwi” kiedy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że mógłby on zaszkodzić jego interesom lub interesom jego klientów. Sytuacja taka ma np. miejsce, gdy pracownik łamie klauzulę poufności, do której zachowania zobowiązał się w chwili podpisania umowy. Można tu wymienić przykład maklera, który wysyłał dane klientów na swoją prywatną skrzynkę pocztową, w tym te objęte tajemnicą bankową. Nie ma więc wątpliwości, że człowiek ten nie tylko narażał swojego pracodawcę na straty, ale robił to zupełnie świadomie. W takich okolicznościach całkowicie zrozumiałe jest więc jak najszybsze odcięcie pracownika od komputera, w celu zapobieżenia kolejnym „wyciekom”. Uniemożliwienie pracodawcy takich działań byłoby pogwałceniem jego prawa do ochrony interesów w obliczu nielegalnych działań pracowników. Aby zapewnić pracodawcom taką możliwość, wprowadzono do kodeksu pracy instytucję zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy (art. 362 k.p.). Istotnym udogodnieniem dla pracodawcy jest fakt, że przepis ten nie żąda od niego uzasadnienia swojej decyzji.
Co więcej, zgodnie z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w przypadku gdy nie ma innej możliwości dowiedzenia nielegalnego działania pracowników, pracodawca może zastosować np. ukryty monitoring. Nie odbiera to pracownikowi, co prawda, prawa do oczekiwania prywatności, ale może się on na nie powoływać jedynie w ograniczonym zakresie.
Każdy pracodawca, który zmuszony jest do nakazania natychmiastowego opuszczenia stanowiska pracy, musi pamiętać, że zwalniany pracownik ma prawo do zabrania ze sobą wszystkich przedmiotów osobistych znajdujących się w obrębie jego stanowiska pracy.